poniedziałek, 8 lutego 2010

Na ten nowy rok, kurwa

Podsumowanie stanu zdrowia/porąbania mojej rodziny na przełom lat 2009/10:
- rodziciel - wiadomo, rak i cukrzyca. Mało zabawne, co nie przeszkadza mi śmiać się z tego cały czas, bo cóż innego pozostaje?
- rodzicielka chodzi po świecie z niezidentyfikowanym obiektem wędrującym w macicy, który to znika, to pojawia się na usg, a w wolnych chwilach wskakuje na lewy jajnik i tańczy tam macarenę w kowbojskim kapeluszu. Nowotwory podobno nie umieją wędrować (ani tańczyć), więc rodzicielka ma obiekt gdzieś
- S. ma papier na bycie wariatem, ale w sumie to dawno i nieprawda
- a ja w piątek dowiedziałam się, że przestałam produkować estrogen i w ogóle jestem jak dziesięciolatka/facet/baba z menopauzą/x-meni. Najpewniej mam po prostu potworną anemię i moje jajniki w ramach oszczędności zredukowały produkcję hormonów, ale były przy tym na tyle durne, że i tak mam okres co miesiąc. Dzisiaj spędziłam poranek sikając krwią do probówek (co strasznie mi się podobało), więc w środę dowiem się kolejnych ciekawostek. Czekam w napięciu.

Taaaa.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

http://markonzo.edu http://aviary.com/artists/tempurpedic http://aviary.com/artists/tempurpedic-com cecil http://aviary.com/artists/biofreezelo http://aviary.com/artists/furniture-store zooweb http://www.aarp.org/community/Purifiers/journals/ http://aviary.com/artists/allegianair changeand mollison http://aviary.com/artists/Infrared-Heater http://aviary.com/artists/webergrills phillyzoo

Anonimowy pisze...

wiem że to nienajlepszy moment, ponieważ w twoim życiu zapewne wiele się dzieje i na pewno chciałabyś, żeby wszystko skończyło się i skończyło dobrze, ale uważam że masz jeden z najfajniejszych(najfajniejszy brzmi strasznie, ale zawiera się w tym najwięcej tego co chcę przekazać, czyli super zabawny, lekki i taki, że nigdy nie gubię wątku:) styl pisania. uwielbiałam twoje notatki gdy jeszcze szafowałaś, czyli dawno temu. zawsze myślałam żeby zostawić ci komentarz, ponieważ dosłownie wielbiłam to co piszesz i śmiałam się przy tym często do łez. gdybyś kiedykolwiek wydała książkę to marzyłabym o przeczytaniu tego, gdyż jestem stuprocentowo pewna, że leżałabym na podłodze bardziej niż podczas czytania dziennika bridżit dżons i oglądania housa. ale nigdy tego nie zrobiłam i właściwie teraz kiedy porzuciłaś bloga pomyślałam, że może warto to zrobić, gdyż jak nie bijesz komentarzy pod notatką(a osoby, które wrzucą zdjęcie butów owszem) i ogólnie moim zdaniem fajnie byłoby coś takiego od kogoś usłyszeć. a więc piszesz w taki cudowny sposób i przytrafia ci się tyle dziwacznych rzeczy(bardziej tych pozytywnych, w stronę gołębi i kebabu) iż mam nadzieję, że kiedyś coś jeszcze napiszesz. jeśli nie tutaj to gdzie indziej. i wiem, że blogowanie nie jest super częścią życia, sama ani razu nie prowadziłam żadnego bloga dłużej niż miesiąc.
a na koniec dodam, że nie jestem psychofanką czy innym dziwnym stworzeniem, którego nie chciałabyś spotkać w ciemnej uliczce wieczorem:D



JAKIEŚ_IMIE

dulcynea pisze...

Strasznie dawno mnie tu nie było i dopiero teraz zauważyłam ten komentarz, więc pewnie odpowiedzi nie przeczytasz, ale naprawdę bardzo mi miło słyszeć coś takiego. Aż mam ochotę zabrać się znów do pisania ;) Dziękuję!

Anonimowy pisze...

przeczytałam:) i jestem cholernie zdziwiona, że udaje mi się odpowiedzieć po nie całym tygodniu od twojego komentarza, bo na twojego bloga nie zaglądam już tak często(ale wciąż mam nadzieję, że kiedyś wrócisz:)
i uwielbiam twój stosunek do nauki, bo jest taki sam jak mój:d
pozdrawiam i miłej reszty wakacji